Taczka

W czwartek przyjeżdża Taczka. Będzie moim ostatnim, niespodziewanym gościem. Niespodziewanym, bo pomysł urodził się nagle, podczas rozmowy telefonicznej w drodze do Letterfrack w sylwestra. A ze wszystkich pomysłów te najgłupsze są najfajniejsze – zatem jest w normie. Tak śmiesznie jest z Taczką – od niej i od Galway zaczęła sie moja przygoda w Irlandii. To podczas spotkania z Nią w ciągu dwóch godzin po przyjeździe zdecydowałem, że nie zostane w Anglii. Wybrałem Irlandię. I teraz, na koniec mojej zielonej przygody znów będziemy tu razem. Dwa ludki z których jedno tęskni bardzo za wyspą a drugie tęsknic dopiero zacznie. Moje irlandzkie życie zatoczyło pełne koło i wiem, że Taczka będzie jego najlepszym dopełnieniem.

Dodaj komentarz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.